Po Grand Prix Belgii plotki transferowe zaczęły wyrastać jak grzyby po... niestety po deszczu.
Lawinę ulewę spekulacji rozpoczął włoski oddział serwisu Motorsport, wg którego Alex Albon jest pierwszym wyborem Williamsa na miejsce po George'u Russellu.
Doniesienia te potwierdził także Mark Hughes, zaznaczając, iż były kierowca Red Bulla stanie się podopiecznym Josta Capito, a przy okazji wspominając, że również Yuki Tsunoda nigdzie się nie wybiera.
Szczegółami zainteresowania Tajem podzielił się natomiast Joe Saward, goszcząc w podcaście Missed Apex. Dziennikarz wyjawił, że ekipa z Grove chciałaby pozyskać kogoś, kto mógłby wzmocnić ją doświadczeniami wyniesionymi z zespołu walczącego o najwyższe cele.
Zainteresowanie Alexem przybrało na sile właśnie w ostatni weekend, gdy występ etatowego zawodnika teamu stał pod znakiem zapytania.
- W zeszłym tygodniu Nicholas Latifi miał niejednoznaczny wynik testu na obecność koronawirusa. Przez 1,5 dnia Williams musiał szukać alternatywnego kierowcy. Do kogo poszli? Do Alexa Albona, ponieważ jest jedynym zawodnikiem na rynku, który ma wiedzę o medialnym funkcjonowaniu topowego zespołu - mówił Saward.
- On dodatkowo nie ma żadnego powodu, by zostać w Red Bullu, bo przed chwilą potwierdzono Pereza. Nie ma posady, więc byłby 2 lata poza F1, a to oznacza, że byłby skończony. Dlatego udał się do Indianapolis w zeszłym tygodniu, przed tym wszystkim, by sprawdzić, jak wygląda sytuacja w IndyCar.
- Jost Capito, szef Williamsa, opowiadał, że nie szuka doświadczonych lub niedoświadczonych kierowców, ale takich, którzy pasują do potrzeb zespołu. Jedną z nich jest chęć pozostania na dłużej. Muszą mieć dobrego, dość młodego kierowcę, mającego przyzwoite doświadczenie w topowym zespole i chęci bycia tam dłużej - to Alex Albon.
- Nicholas Latifi jest już podpisany, ale nie ogłoszono tego jeszcze. Ma kontrakt i nie wyrzucą go, bo przynosi sporo pieniędzy.
Ewentualny powrót Albona do F1 wiązałby się oczywiście z awansem jego dobrego kolegi do Mercedesa. Ten ruch wydaje się być praktycznie potwierdzony, patrząc na to, iż coraz głośniej mówi się o kluczowym dla sprawy miękkim lądowaniu Bottasa w Alfie Romeo, w której miejsce zwolniłby słabo spisujący się Kimi Raikkonen.
Z ekipą z Hinwil pożegnać miałby się też Antonio Giovinazzi, który może nie otrzymać fotela na czwarty z rzędu pełny sezon w F1, stając się jedynie rezerwowym. Ferrari ma mieć na niego plan w postaci programu LMH w wyścigach długodystansowych, do których przystąpi w 2023 roku.
Według RaceFans Włocha zastąpić miałby Nyck de Vries. Ten transfer wydaje się być o tyle zaskakujący, iż Holender jest mocno związany z Mercedesem, a sama Alfa Romeo jest obecnie we włoskim obozie, korzystając m.in. z silników Ferrari.
Świeżo upieczony mistrz Formuły E, który wcześniej był łączony z zastąpieniem Russella w Williamsie, miałby skorzystać na dobrych relacjach Freda Vasseura oraz Toto Wolffa.
Lawina ogłoszeń może zejść lada moment. W mediach najczęściej przejawia się termin GP Włoch, które odbędzie się już za 1,5 tygodnia.