Zakończyła się analiza wniosku Haasa, który ubiegał się o rewizję kar i wyników GP USA 2023.
Amerykański zespół zgromadził materiały, które miały potwierdzać, że kilku kierowców - w tym zdobywcy punktów, m.in. Alex Albon czy Sergio Perez - łamało limity toru w zakręcie nr 6 Circuit of The Americas. Miejsce to nie było odpowiednio monitorowane, a po wyścigu zawodnicy nie ukrywali, iż postanowili sprytnie to wykorzystać.
Aby wymierzyć sprawiedliwość, Guenther Steiner i spółka musieli najpierw zaprezentować dowody pokazujące bolidy poza białymi liniami, a także spełniające definicję bycia nowymi, istotnymi w sprawie i niedostępnymi wcześniej.
Stajni nie udało się jednak zaliczyć nawet tego kroku, przez co sędziowie nie mogli ponownie otworzyć dochodzenia. W związku z tym wyniki nie ulegną zmianom.
Argumenty
Haas za pomocą nagrań z kamer pokładowych próbował dowieść, że Alex Albon, Logan Sargeant, Sergio Perez i Lance Stroll kilkukrotnie ścięli zakręt nr 6 podczas wyścigu. Przywołane zostało również spotkanie menedżerów z rundy w Meksyku, na którym dyrektor wyścigu, Niels Wittich, a także dyrektor sportowy, Steve Nielsen, parokrotnie przyznawali, że nadzorowanie granic trasy w T6 na COTA nie wyszło idealnie.
Zgodnie z oczekiwaniami wszystkie argumenty zostały łatwo odrzucone. Sędziowie wypunktowali je w obfity sposób, w pewnym sensie rozszerzając uzasadnienie wniosku z dochodzenia, które objęło samego Albona (szczegóły TUTAJ).
Onboardy nie spełniły definicji bycia czymś nowym, bo są zawsze dostępne w trakcie rywalizacji. Poza tym nie pokryły się z podejściem FIA, gdyż do stuprocentowego oceniania naruszeń limitów toru używa się zewnętrznej kamery, która w Austin została niestety ustawiona niewłaściwie.
Bez dostarczenia innych materiałów, np. z monitoringu, nie można było uznać dowodów za nowe. W uproszczeniu, Haas potrzebował więc pokazania niedostępnych wcześniej ujęć z zewnątrz, które obejmowałyby całe samochody pod takim kątem, że nie zostawiałyby wątpliwości.
Rewizja nie jest protestem
Interesujące w tym wszystkim były też detale. Ponieważ Amerykanie ubiegali się o prawo do rewizji, ich wniosek powinien był odnosić się tylko do sprawy Albona oraz - w konsekwencji - ostatecznych wyników Grand Prix. Licząc na ukaranie Sargeanta, Pereza i Strolla, zahaczono o obszar protestu, a okienko na takie zagranie zamknęło się nie 14 dni po zawodach, lecz zaledwie 30 minut.
Sędziowie przypomnieli tu, że rewizja ma umożliwiać ponowną ocenę analizowanych już incydentów z uwagi na odkrycie nowych i znaczących dowodów. W świetle regulaminów FIA niezajęcie się wspominanymi zawodnikami jeszcze w Stanach sprawiło, że po zamknięciu okna na protest nie istniała możliwość ukarania ich.
Była to inna sytuacja niż w Austrii, ponieważ tam Aston Martin złożył właśnie protest, a nie wniosek o rewizję.
Co robić, jak żyć?
Pomimo negatywnego werdyktu sędziowie kolejny raz postanowili rzucić dodatkowe światło także na cały problem i przyznali, że zaprezentowano im potencjalne naruszenia granic toru w zakręcie, gdzie nie istniała opcja poprawnego monitorowania. Taki stan rzeczy nazwano kompletnie niesatysfakcjonującym.
Podano, że z uwagi na częstotliwość występowania kłopotów z egzekwowaniem limitów FIA zabrała się już za wypracowanie rozwiązania. Nie będzie ono dostępne przed końcem sezonu 2023, natomiast powinno pojawić się przed startem kolejnych mistrzostw.
Ładowanie danych