Mattia Binotto wyjawił, iż Ferrari poinformowało FIA o swoich sporych wątpliwościach co do tego, czy słynna już dyrektywa techniczna TD039/22 została prawidłowo wprowadzona.

Weekend w Montrealu rozpoczął się od małego trzęsienia ziemi, jakim było oświadczenie Międzynarodowej Federacji Samochodowej ws. natychmiastowego zajęcia się charakterystyką tegorocznych bolidów, przez które część kierowców mocno cierpiała w trakcie rywalizacji w Azerbejdżanie.

Wprowadzone środki miały obejmować m.in. testy oraz pomiary dobijania, jak i potencjalne przymusowe podnoszenie prześwitu czy nawet groźby dyskwalifikacjami. Ostatecznie jednak zdecydowano się poświęcić GP Kanady wyłącznie na lepsze przygotowanie się do egzekwowania przepisów, rezygnując z potencjalnych kar.

W tle zadziało się za to znacznie więcej. Zespoły, które jakoś radzą sobie ze skutkami ubocznymi wprowadzenia zupełnie innej generacji bolidów, zaczęły wyrażać spore pretensje i wątpliwości co do tego, że narzekania głównie ze strony Mercedesa wywołały niezwykle szybką reakcję FIA. Ich stanowisko, określające, że jest to przede wszystkim problem ekipy Toto Wolffa, doprowadziło nawet do sprzeczki na odprawie szefów, która była nagrywana przez Netflixa.

Nowa dyrektywa techniczna jest niezgodna z przepisami w opinii Ferrari

Po zakończeniu niedzielnego wyścigu Mattia Binotto miał okazję przedstawić mediom swój punkt widzenia na ostatnie zamieszanie. Mając na uwadze, że nowy dokument może dotknąć Ferrari - czyli jeden z mocniej dobijających bolidów, ale jednocześnie nietracący z tego powodu osiągów - Włoch wypunktował niedociągnięcia ostatniego ruchu organu zarządzającego.

- Z porpoisingiem musimy uporać się w przyszłości i spróbować go zredukować - zaczął Binotto. - Być może da się to zrobić za pomocą zmian technicznych. Dzisiaj to nie było dużym problemem, ale jest to zjawisko zależne od toru, a znaczenie ma tu także rozwój. To problem techniczny, który należy przedyskutować i naprawić. Sposób, w jaki to zrobimy, jest dla mnie otwartą sprawą.

- Nasza pozycja w przypadku dyrektywy jest taka, że nie ma ona żadnego zastosowania. Przekazaliśmy to już FIA. Powody są takie, że jej celem jest rozjaśnianie przepisów lub określenie sposobu ich egzekwowania, ale nie sama zmiana reguł. [Ogólne] zasady są takie, że nie możesz zmieniać regulaminu za pomocą dyrektywy.

- Nawet przy powołaniu się na kwestie bezpieczeństwa tym, co może zrobić FIA, jest rozmowa z zespołami, a następnie modyfikacja przepisów i udanie się wprost do Światowej Rady Sportów Motorowych po formalne ich zatwierdzenie. Do tego nie potrzeba nawet zgody ekip. Zmian nie wprowadza się jednak za pomocą samej dyrektywy. Przekazaliśmy więc FIA, że nie ma ona żadnego zastosowania.

- Właściwie to pewne problemy z nią wynikają z błędów. Miary nie weszły w życie, a wsporniki nie zostały zamontowane na resztę weekendu w żadnym bolidzie. Jest to więc wielki szum wokół niczego.

Nowa dyrektywa techniczna jest niezgodna z przepisami w opinii Ferrari

Wypowiedzi dotyczące rozbieżności między dyrektywą a właściwą zmianą przepisów pokryły się także z tymi, których w sobotę udzielił Otmar Szafnauer. Jest to nieco złożony problem, ale również zahaczający o konflikt z Mercedesem. Srebrni pojawili się w Kanadzie niezwykle dobrze przygotowani na publikację powszechnie zaskakującej dyrektywy i jako jedyni korzystali z drugich elementów wzmacniających podłogę.

Alpine - które między wierszami wyraziło podejrzenia o to, iż doszło do wcześniejszego poinformowania jednej z ekip - zauważyło, że Regulamin Techniczny nie zezwala na wykorzystywanie drugich wsporników, a sama dyrektywa - nawet jeśli tak czyni - formalnie nie ma takiej mocy. W związku z tym szef francuskiego składu pozwolił sobie na puszczenie w eter informacji o potencjalnym proteście, który miałby szanse powodzenia.

Ostatecznie rozwiązanie to nie zostało użyte ani w sobotę, ani w niedzielę, więc do pojedynku na przepisy nie doszło. Był to jednak kolejny sygnał rosnącego za kulisami niezadowolenia, które później przerodziło się we wspomnianą wyżej awanturę z udziałem m.in. szefów trzech topowych ekip.

Pytany o kwestię domniemanych wcześniejszych sygnałów, jakie mógł otrzymać Mercedes, szef Ferrari ocenił, że najprawdopodobniej nie jest w stanie szczególnie skutecznie interweniować w tej sprawie w FIA. Przy okazji podważył to, jak rywale zdołali osiągnąć coś, co wydaje mu się niemożliwe w normalnych okolicznościach.

Nowa dyrektywa techniczna jest niezgodna z przepisami w opinii Ferrari

- Nie wiem, czy podejmiemy jakieś działania, bo nie jestem przekonany, że możemy zrobić wiele - odparł Binotto. - Toto twierdzi, że stworzyli je [wsporniki] z dnia na dzień, ale ja mogę przyznać, że Ferrari nie byłoby w stanie zmieścić się w takim czasie. Nic dziwnego, że z zaskoczeniem przyjęto, iż oni byli w stanie [zbudować je tak szybko], ale chyba można jedynie wierzyć w to, co mówi [Toto].

Na tym samym spotkaniu z mediami Mattia został również poproszony o powiedzenie, czy wobec narastających kontrowersji przejmuje się tym, iż była doradczyni Mercedesa i Toto Wolffa objęła bardzo wysokie i związane z Formułą 1 stanowisko w FIA.

- To pytanie dostałem już w Baku na konferencji prasowej, więc mogę się tylko powtórzyć. Tak, to jest zastanawiające, ale w pełni ufam FIA. Ona jest profesjonalistką, prawniczką, a ja mam pewność, że zostanie udowodnione, iż moje wątpliwości to tylko wątpliwości.