Urzędujący mistrz świata kolejny raz udzielił mocnej wypowiedzi, odnosząc się do kwestii limitów toru, o którą kierowcy toczą obecnie spór z oficjelami.
Od sezonu 2022, mając na uwadze notoryczne zmienianie wytycznych, jakich dopuszczał się poprzedni dyrektor wyścigu, w Formule 1 to biała linia jest jedyną uznawaną granicą toru. Początkowo wydawało się, że jest to oczywiste rozwiązanie, jednak już po kilku rundach pojawiły się głosy niezadowolonych kierowców, którym nie pasowało podejście FIA do ich sugestii.
Przedstawiciele Federacji nie mają już zamiaru porozumiewać się z zawodnikami, a po prostu ostrzej egzekwują przepisy. Doprowadziło to zresztą nie tylko do konfliktu ws. limitów, ale i głośnej swego czasu sprawy biżuterii.
Głównym zarzutem strony ścigającej się jest to, że nie jest ona słuchana, a jej uwagi nie przynoszą żadnych skutków. W sobotę na Hungaroringu do tej postawy ponownie odniósł się Max Verstappen, który już wcześniej podkreślał, iż ma do czynienia z bardzo dużym uporem.
- Kierowcy w zeszłym roku chcieli, by było to jaśniejsze, ale wczoraj wieczorem zaczęto mówić o zakręcie nr 13, o wyjściu, gdzie linia przerywana miała być granicą toru. Tam za białą linią jest tarka, a w mojej opinii to ona wyznacza granicę. Mamy tyle głupich drobnostek, które sprawiają, że również oni mają trudniejsze zadanie, chcąc to egzekwować.
- Jako kierowcy zawsze chcemy pomóc i coś doradzić, ale nic nie zostało wysłuchane. Jak dla mnie jest to niesamowicie frustrujące. A ja nie chcę z nimi walczyć. Chcę tylko im doradzić, ale ich to chyba nie obchodzi. Mam takie odczucia, że patrzą na nas jak na amatorów. Nie wydaje mi się, że to prawidłowe.
- Z onboardów często wydaje się, że wyjeżdżamy, ale tak nie jest. To trudne, natomiast sami możemy sobie zrobić przysługę i ułatwić życie, dodając trochę żwiru czy czegoś takiego na wyjściach. Po co na przykład monitorować limity w zakrętach nr 4 czy 6 w Austrii? Tam i tak jest żwir, więc nawet przy małym wyjeździe sam się ukarzesz. Możesz również uszkodzić podłogę, a auto będzie jechało wolniej.
- Oni strasznie to sobie utrudniają. Jasne, ludzie mówią, że mamy się trzymać linii, ale łatwiej powiedzieć, a trudniej zrobić. Natomiast to, co powiedziałem o linii przerywanej, pokazuje, jak bardzo jest to skomplikowane.
Jednym z mocniej niezadowolonych kierowców po kwalifikacjach był także Pierre Gasly, który stracił szansę na dobry wynik po usunięciu próby w miejscu, które było dla niego zaskakujące.
- W zakręcie nr 5 nigdy, przez cały czas, kiedy się [tu] ścigam, czyli jakieś ostatnie 10 lat, nie spotkałem się z limitami toru - stwierdził Francuz. - Mają drastyczne podejście. Potrzebujemy dokładniejszych narzędzi, by to było uczciwie przestrzegane.
- Na sto procent - odparł, pytany o to, czy F1 potrzebuje lepszego rozwiązania sprawy. - Mieliśmy kilka problemów. Ostatnim razem straciłem na tym w Austrii. Checo wyjechał za szeroko, a ja byłem 11. Jego czas nie został usunięty, więc straciłem Q3. Tym razem było odwrotnie. Oni twierdzą, że z kamery CCTV widać, że byłem poza linią, ale musimy to sprawdzić, bo jasne jest, jak dobra jest jakość tych nagrań. Najlepszym wyjściem byłyby czujniki na samochodach.