Ekipa z Brackley, która zaliczyła najsłabsze testy w erze hybrydowej, deklaruje utratę swojej przewagi na rzecz znakomicie dysponowanego w Bahrajnie Red Bulla.

Mercedes na torze Sakhir pokonał tylko 304 okrążenia, czyli najmniej w stawce. Oprócz problemów technicznych, które dotknęły go już w piątkowy poranek i pojawiły się też w Astonie Martinie, okazało się, iż konstrukcja W12 nie daje kierowcom pewności.

Valtteri Bottas i Lewis Hamilton w trakcie ostatnich trzech dni zmagali się ze słabym balansem i musieli jeździć dużo ostrożniej, niż mogli to robić w sezonie 2020. Ich auto okazało się na tyle trudne w prowadzeniu, że szczególnie Brytyjczykowi nie udało się uniknąć przygód. W sobotę wywołał on nawet czerwoną flagę, zakopując się za zakrętem numer 13, a w niedzielę utracił kontrolę nad maszyną we wczesnej fazie przyspieszania przed prostą startową.

- Tracimy prawdopodobnie wszędzie. Nie nazwałbym tego specjalnymi problemami, po prostu nie jesteśmy wystarczająco szybcy. Wygląda na to, że jest tak na dystansie całego okrążenia. Nie ma jednego miejsca, gdzie strata byłaby większa. Cieszę się, że to już koniec, bo nigdy nie byłem wielkim fanem testów. Ja po prostu kocham się ścigać, ale z drugiej strony, dobrze byłoby mieć kilka dni więcej. Ten jeden raz prawdopodobnie życzyłbym sobie dłuższych testów. Cóż, mamy wiele pracy i będzie trudno - mówił siedmiokrotny mistrz świata.

Lewis Hamilton, Mercedes W12

Odczucia swojego kierowcy podzielał także Andrew Shovlin. Dyrektor inżynierii zespołu dzień wcześniej także wspominał o poprawie balansu, ale zyski Mercedesa miały okazać się niewystarczające do zbliżenia się do Red Bulla. Ekipa będzie miała jeszcze chwilę przed GP Bahrajnu, by przyjrzeć się W12 na torze, organizując dzień filmowy w najbliższy wtorek.

- Trochę poprawiliśmy balans z dużą ilością paliwa i samochód był bardziej przewidywalny, ale widzimy na podstawie danych, które zebraliśmy przez te kilka dni, że w tempie wyścigowym nie jesteśmy tak szybcy jak Red Bull. Krótkie przejazdy dały dość niewyraźny obraz. Nie zyskaliśmy wystarczająco, więc musimy przeanalizować nasze podejście, bo zbyt wiele aut jeździło dziś szybciej od nas - tłumaczył "Shov".

- Miewaliśmy już problemy w zimowych testach w poprzednich latach i dawaliśmy radę zrobić odpowiedni progres przed pierwszym wyścigiem, ale tym razem czasu nie wystarczyło. Nie będzie go zbyt wiele przed powrotem tutaj, więc zaplanowaliśmy program prac, w trakcie którego spróbujemy zrozumieć niektóre z naszych problemów. Damy z siebie wszystko, by znaleźć więcej prędkości przez następne 10 dni. 

Max Verstappen i jego inżynier, Gianpiero Lambiase

W znacznie lepszym nastroju po testach wydawał się być Max Verstappen, który ukończył je z najlepszym czasem i - co najważniejsze - odczuwalną poprawą zachowania RB16B. Poprzednik tegorocznego Byka, RB16, w trakcie zeszłorocznych zimowych testów bawił się w obecnego Mercedesa, uciekając kierowcom.

Tym razem Holender postanowił zabawić się w Toto Wolffa, tonując nastroje przed inauguracją sezonu i podkreślając możliwości rywali. Zawodnik Red Bulla nie ukrywał jednak, że jego maszyna faktycznie jest dużo lepsza.

- Ostatecznie to tylko testy. Mercedes był w nich najlepszy niezbyt wiele razy w ostatnich latach, więc to nie mówi wszystkiego o osiągach. Dla nas to po prostu zbieranie danych. Wątpię, że to my jesteśmy faworytami, skoro to Mercedes ma passę tylu mistrzostw z rzędu. Myślę, że jest tak samo, jak było przed testami. 

- Dla mnie nigdy nie będzie wystarczająco dobrze, ale było wystarczająco stabilnie, bym czuł się komfortowo w aucie. Wszystko było w porządku. Jak do tej pory bolid wydaje się być dość stabilny, co jest miłe. To na pewno najlepsze testy z Red Bullem, ale one nie dają nam żadnej gwarancji. Zobaczymy w trakcie pierwszego weekendu wyścigowego.

Max Verstappen, RB16B

Zobacz także:

Naszym zdaniem: Co pokazały testy w Bahrajnie?