Mohammed Ben Sulayem w końcu odpowiedział na ostrą krytykę ze strony kierowców F1 i przedstawicieli mediów. Użył przy tym dość mocnych słów, które zapewne nie spodobają się obecnej stawce.
Jednym z głównych tematów w środowisku królowej motorsportu jest ostatnio stan organu zarządzającego, z którego wręcz hurtowo zwalniani są kolejni pracownicy wysokiego szczebla. Nie tak dawno w niejasnych okolicznościach wyrzucony został dyrektor wyścigu F1, Niels Wittich, a w zeszłym tygodniu jego los podzielił m.in. Tim Mayer, który był jednym z najbardziej doświadczonych sędziów.
Co więcej, Amerykanin udzielił ponadto mocnego wywiadu dla BBC, w którym otwarcie stwierdził, że w FIA zaczyna brakować rąk do pracy. Nie dziwi więc fakt, że zawodnicy w obliczu takiego obrotu wydarzeń zaczęli oficjalnie domagać się wyjaśnień od głównego przedstawiciela Federacji i zadawać sobie pytania o to, kto wyleci przy następnej okazji.
Nieco wcześniej na biurku Sulayema wylądował otwarty list od Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix, w którym poproszono o poważne traktowanie oraz wyjaśnienie tego, gdzie trafiają pieniądze ze wszystkich kar. Pismo nie doczekało się jednak żadnej oficjalnej odpowiedzi. To z kolei zmieniło się tuż przed niedzielnym wyścigiem - wówczas na łamach Motorsportu pojawił się wywiad z najważniejszą osobą w FIA.
Jak można było się spodziewać, Emiratczyk w swoim stylu odrzucił wszelkie sugestie o zawirowaniach w jego organizacji i dał jasno do zrozumienia, że jego decyzje nie powinny obchodzić sportowców.
- Przepraszam, ale to nie ich sprawa - bronił się szef FIA. - Z całym szacunkiem, ale też jestem kierowcą i szanuję wszystkich zawodników. Wolałbym jednak, aby odeszli od tych tematów i skoncentrowali się na tym, co robią najlepiej, czyli na ściganiu.
- Aczkolwiek niech będzie. Skoro chcą wiedzieć, ile pieniędzy przeznaczyliśmy na dziecięce kategorie wyścigowe, to było to 10,3 miliona euro w zeszłym roku. Myślę, że to dużo pieniędzy. W tym roku także przeznaczyliśmy już ponad 10 milionów na tego typu serie juniorskie, kartingowe.
Sam zainteresowany odmówił komentarza, gdy został poproszony o ujawnienie jakichkolwiek okoliczności związanych z niedawnymi zwolnieniami wysoko postawionych pracowników FIA.
- To nasza sprawa. Robimy wszystko, co jest dobre dla FIA, więc to naprawdę nie jest sprawa osób trzecich, aby ingerować w nasze działania. Wszystko sprowadza się tutaj do wyników, które osiągamy.
- Czy musimy im się tłumaczyć? - mówił w temacie Witticha i zaskoczonych kierowców. - Czy oni informują nas, gdy coś zmienia się w ich zespołach? Nie, ponieważ nie muszą tego robić. Nikt nie musi. Mamy zasady i przestrzegamy ich. Nie patrzymy na kogoś innego. To proste.
Sulayem ogólnie starał się pokazać, że pomimo wielu głośnych tematów głównym celem wszystkich decyzji jest ulepszenie organu zarządzającego.
- Z całym szacunkiem do mediów, ale dlaczego muszę odpowiadać na wszystkie pytania? Mam po prostu swoje obowiązki względem moich ludzi i wobec sportu. Nie jestem osobą, która budzi się rano i zerka do mediów. One są dobre oczywiście, ale nie mają prawa głosu w FIA. Zostałem wybrany, aby naprawić Federację i staram się to uczynić. Jestem bardzo zadowolony z naszego nowego zespołu. I to bardzo!
- Powiem szczerze, jestem bardzo optymistycznie nastawiony do przyszłości FIA. Cieszy mnie obecne położenie. Widzę tylko dobre rzeczy w najbliższym czasie. A przy okazji, czy ludzie w ogóle wiedzą, że w 2023 roku dołączyło do nas 64 pracowników? W tym roku z kolei zatrudniliśmy na ten moment 92 osoby.
Jedną z mocniejszych wypowiedzi była natomiast ta o wszystkich zarzutach, o których mówiło się w ciągu niecałych trzech lat trwania kadencji.
- Powiem to wprost, jak zawsze, szczerze. Jak myślicie, dlaczego nie podam tutaj losowych nazwisk ludzi z FIA? Moglibyście do nich zadzwonić i zapytać ich, czy w strukturach FIA panuje chaos. Zapytajcie! W rzeczywistości mam ważniejsze rzeczy do zrobienia niż budzenie się i patrzenie na to, co X, Y lub Z piszą o mnie. Nie obchodzi mnie to. Czy wciąż żyję w tym środowisku? Tak. Czy nadal wykonuję priorytetowe zadania dla FIA? Tak. Czy złamałem jakieś zasady? Nie.
- Media oskarżały mnie o wszystko. Było, że sfałszowałem wyniki, były też oskarżenia o seksizm. Pytam więc, gdzie są dowody? Czy ktoś mi coś udowodnił? Media wyciągają jakieś sprawy sprzed 23 lat i mówią, że ukradłem pieniądze lub ingerowałem w działania sędziów. Gdzie są jakiekolwiek dowody? Teraz w mediach mówi się o chaosie w FIA. Zrobię, co tylko będzie w mojej mocy, aby FIA była w lepszym położeniu. A oni niech sobie gadają.