Po zakończeniu testów przed sezonem 2023 Formuły 1 przedstawiamy obszerniejsze podsumowanie.
Mówi się, że czasy nie mają znaczenia, ale nie da się uniknąć pisania o nich. Ponieważ zawsze patrzymy na przebiegi oraz ogólne wrażenia, znajdziecie tu właśnie to: okrążenia, które są rozbite i na zespoły, i na kierowców, dużą tabelę z wynikami od Pirelli, a na koniec kilka zdań o każdej z ekip.
Tam, gdzie wyniki naprawdę się nie liczą, wspomnimy o tym. Warto jednak pamiętać, że testy zawsze są jakąś zagadką i poza wypowiedziami lub informacjami, jakie zebraliśmy sami, wrażenia dotyczące stajni są po prostu subiektywne i mogą być efektem połknięcia haczyka w postaci nietypowego programu któregoś składu.
Okrążenia zespołów
Najbardziej pracowita okazała się AlphaTauri, która przejechała 3 dni bez poważnych problemów. Niewiele gorzej spisał się Williams, który przez cały czas był niezawodny. Piątkowy wyskok z bolidu w alei, jaki wykonał Logan Sargeant, okazał się być testem procedur, a nie prawdziwym problemem.
Na pokonany dystans nie mogą narzekać również w Ferrari, Haasie czy Red Bullu. Są to bardzo zbliżone liczby. Każda z tych ekip zaliczyła nieznaczne straty czasowe, a ich przyczyny, np. wyciek oleju u Byków czy niesforne skrzydła Włochów, można uznawać za akceptowalne. Bardziej martwiący może wydawać się problem z jednostką napędową Ferrari, który dotknął Haasa, na szczęście nie na torze.
Tego samego nie może powiedzieć Alfa Romeo, autorka jednej z niewielu czerwonych flag po zatrzymaniu na trasie. Tu również podejrzewano, iż zawiodło coś po stronie napędu. Mimo usterki zespołowi udało się pokonać ponad 400 kółek, a dobry timing wystąpienia awarii zminimalizował straty.
W podobnej sytuacji znalazł się Mercedes, który był o włos od takiej liczby okrążeń i spokojnie przebiłby ją, gdyby nie problem z hydrauliką, który skrócił piątkowy przejazd George'a Russella. Taki cel zapewne osiągnąłby również Aston, który trafił do własnej bramki drobnym problemem z elektryką na otwarcie jazd, a potem uszkodzeniem podłogi podczas próby pit stopu.
Najwięcej w garażach przesiedziały Alpine i McLaren. Względnie optymistyczni Francuzi nie panikowali z tego powodu, tylko deklarowali, iż było to spowodowane pracami, które zajęły więcej czasu, niż zakładano. Brytyjczycy byli natomiast w zdecydowanie najpoważniejszych tarapatach, musząc naprawiać pękające elementy nad kołami oraz korygować chłodzenie hamulców.
ZESPÓŁ
|
SUMA
|
23.02
|
24.02
|
25.02
|
AlphaTauri
|
456
|
131
|
159
|
166
|
Williams
|
439
|
149
|
154
|
136
|
Ferrari
|
417
|
136
|
138
|
143
|
Haas
|
415
|
108
|
135
|
172
|
Red Bull
|
413
|
157
|
123
|
133
|
Alfa Romeo
|
401
|
138
|
132
|
131
|
Mercedes
|
398
|
152
|
98
|
148
|
Aston Martin
|
387
|
100
|
130
|
157
|
Alpine
|
353
|
113
|
108
|
132
|
McLaren
|
312
|
92
|
139
|
81
|
Okrążenia kierowców
Stary człowiek i może, a nawet musi, gdy zespół ma tylko jednego etatowego kierowcę. Podobnie jak rok temu najwięcej wśród zawodników przejechał ten, którego kolegę dotknęły kłopoty zdrowotne. W przeciwieństwie do Lando Norrisa z przygotowań do sezonu 2022 Fernando Alonso dzielił kokpit z rezerwowym, Felipe Drugovichem, ale przez absencję Lance'a Strolla przejechał nie 1,5 dnia, ale 2 dni.
Brazylijczyk natomiast, mając najmniej pracy w kokpicie, musiał zamknąć tę tabelę. Jego nie aż tak duża strata do McLarenów pokazuje jednak, że skala problemów pomarańczowych nie była mała.
Wykaz okrążeń oddaje usterkę bolidu George'a Russella, który znalazł się w dolnej części, zaliczając jedynie 26 kółek w piątek, ale ze względu na duży dystans nie widać w nim awarii w maszynie Valtteriego Bottasa, której doświadczył w sobotnie południe.
KIEROWCA
|
ZESPÓŁ
|
LICZBA
|
Alonso
|
Aston Martin
|
270
|
de Vries
|
AlphaTauri
|
246
|
Sargeant
|
Williams
|
229
|
Hamilton
|
Mercedes
|
220
|
Magnussen
|
Haas
|
219
|
Sainz
|
Ferrari
|
218
|
Tsunoda
|
AlphaTauri
|
210
|
Albon
|
Williams
|
210
|
Perez
|
Red Bull
|
209
|
Verstappen
|
Red Bull
|
204
|
Bottas
|
Alfa Romeo
|
202
|
Zhou
|
Alfa Romeo
|
199
|
Leclerc
|
Ferrari
|
199
|
Hulkenberg
|
Haas
|
196
|
Russell
|
Mercedes
|
178
|
Ocon
|
Alpine
|
178
|
Gasly
|
Alpine
|
175
|
Piastri
|
McLaren
|
170
|
Norris
|
McLaren
|
142
|
Drugovich
|
Aston Martin
|
117
|
Czasy okrążeń wg Pirelli
Najważniejszymi czynnikami, których nie można tak łatwo sprawdzić, są obciążenie paliwem oraz tryby pracy jednostki napędowej, czyli bardzo przydatne narzędzia przy próbach ukrywania tempa lub pokazywania się przesadnie dobrze.
Na poniższej grafice warto zwrócić uwagę na moment wykonania krótkiego stintu, bowiem zmagania w Bahrajnie odbywać się będą przy sztucznym świetle. Rezultaty uzyskane przed 17:00 czasu lokalnego, a szczególnie te z około południa, były wykręcone na naprawdę ciepłej nawierzchni. Z kolei jazdy od 18:00 przypadły dokładnie na tydzień przed pierwszą w sezonie czasówką.
Druga rzecz może wydawać się oczywista, jednakże należy odnotować, że opony C4 i C5 nie będą dostępne podczas rywalizacji w Bahrajnie. Oznaczonymi na czerwono miękkimi staną się komplety C3, które podczas testów nosiły żółte paseczki.
Różnice między kompletami prezentowały się następująco:
C5: punkt odniesienia,
C4: +1.15 sekundy na okrążeniu do C5,
C3: +1.25,
C2: +2.1,
C1: +2.2,
C0: +3.7.
Red Bull
Zdecydowany faworyt początku sezonu 2023. Czują się mocni, celują w oba tytuły, a rywale się ich obawiają. RB19 prowadził się bardzo dobrze, zdecydowanie najpewniej i nawet momentami jak po sznurku. Przebiegi, brak problemów i dobre czasy pokazywały, że trudno obstawiać przeciwko Bykom.
Jest to inna sytuacja niż 12 miesięcy temu, kiedy to po ostatnim dniu testów ekipa z Milton Keynes była uznawana za prawdopodobnie delikatnie szybszą od Ferrari, po czym przegrała otwarcie kampanii w Bahrajnie.
Dziś taki scenariusz byłby o wiele większą niespodzianką. Wyliczenia różnych mediów są bezwzględne i potrafią plasować ich nawet 0.2-0.3 sekundy przed drugim zespołem.
Ferrari
Nie jest do końca jasne, gdzie znajdują się przed pierwszym wyścigiem. Zaliczyli dobre testy z drobnymi usterkami, które nie powinny martwić tak bardzo jak problemy z niezawodnością w ekipach klienckich. Mówi się jednak, że czerwoni mogą już spokojnie wykorzystywać pełną moc, co miało zostać poprawione po zeszłym roku.
Trudno natomiast ocenić, z jakich trybów korzystali w trakcie krótszych przejazdów. W przeszłości Włochom zdarzało się sprawdzać mocniejsze programy w innych bolidach z takimi samymi silnikami, a u siebie jechać na tzw. pełnej dopiero w czasówce.
Wypowiedzi sugerują, że obawiają się Red Bulla. Nie są przesadnie pesymistyczne, ale też nie ma tam prężenia muskułów. Zastanawiać mogą doniesienia o kiepskim zużyciu opon podczas symulacji wyścigowych, co potrafiło pogrążyć F1-75 w zeszłym roku, jeśli ogumienie nie zostało przedwcześnie zamienione na inny, losowo wyciągnięty z kapelusza komplet. Ale dział strategii został już odświeżony.
Mercedes
Niewiele lepiej, ale lepiej, bo nie skaczą, co najważniejsze. To były słodko-gorzkie testy stajni z Brackley. Słodkie, bo czwartek przyniósł wieści o progresie, stabilniejszej platformie i braku porpoisingu. Gorzkie, bo w piątek balans zaginął i auto stało się nerwowe. Zdarzały się i zblokowane koła, i nadsterowność tuż za wierzchołkami zakrętów.
Do tego doszła awaria. Nie była szczególnie kosztowna, ale złożyło się na kiepski dzień, zakończony spotkaniem kryzysowym. Sobota przyniosła poprawę, ale Mercedes nie ukrywa, że nie uznaje swojego tempa za takie, którym może walczyć o wygrane. Niby tradycyjnie, chociaż po zeszłym roku pewnie można im wierzyć.
Zastanawiające są doniesienia o poprawkach, które od czasu prezentacji i słów Toto Wolffa o małych zmianach urosły do rangi pakietu B z innymi sidepodami. Srebrni chcieli gonić i w końcu dogonić czołówkę, ale jeśli obecna koncepcja zostanie porzucona, to zadanie może stać się o wiele trudniejsze.
Alpine
Największa niewiadoma i zespół, który skończył z najgorszymi krótkimi próbami, bo po prostu się na nich nie skupiał. Z wypowiedzi wynika, że był to zabieg celowy, bo postanowiono poświęcić więcej czasu na prace nad ustawieniami, które zabrały sporo czasu na jazdę. Jeśli gdzieś były worki z piaskiem, to bardzo możliwe, że tutaj.
Od Francuzów można oczekiwać sporo, bowiem twierdzili, iż przygotowali konkretnie poprawiony pakiet. A523 jest konstrukcją po diecie cud, której pasowałaby nawet 2 kg mniejsza masa minimalna. Mówi się o dużym potencjale do rozwoju w tylnej sekcji, gdzie zmieniono zawieszenie. Innych modyfikacji ma być sporo, wg dyrektora technicznego, Matta Harmana, więcej niż 50 procent, ale mniej niż astonowe 95.
Chociaż kamery pokazywały raczej niezbyt dobre przejazdy Ocona i Gasly'ego, w których można było zaobserwować i dobijanie, i niestabilność na tarkach, kierowcy wypowiadali się niezwykle pozytywnie. Na pewno nie są ostatni, ale czy to środek stawki, czy zbliżanie się do top 3 - to się dopiero okaże.
Warto zaznaczyć przy tym, że szefostwo w sobotę wieczór sugerowało ten ambitniejszy cel, a także zapowiedziało pierwsze poprawki już na najbliższy weekend.
McLaren
Gdyby za najgorsze testy przyznawano nagrodę, trafiłaby ona właśnie tutaj. Najmniej okrążeń i najgorsze wrażenia z onboardów. Problemy z pękającymi elementami aero nad kołami w czwartek i sobotę, które niby są małą rzeczą i mają zniknąć przed GP Bahrajnu, ale kosztowały ich trochę czasu. Do tego nieodpowiednie chłodzenie hamulców 1. dnia. I czas uciekł.
Auto wydaje się trudne w prowadzeniu. Za wcześnie, by ocenić, na ile specyficzne, ale kierowcy nie mieli łatwego życia za kółkiem. Kamery często wyłapywały szersze wyjazdy, spowodowane pojawiającą się w środku zakrętu podsterownością.
Gorzej być nie może? Może, bo szefostwo nie ukrywa niespełnienia celów rozwojowych. MCL60 nie jest tak wydajny aerodynamicznie, jak chciano, a do tego nie jest najlepiej prosperującym projektem. Andrea Stella przyznał, że rzeczy, nad którymi obecnie pracują, powinny być gotowe już dawno temu. Nie chciał określić, gdzie będą, a na pytanie o wyjście z Q1 odpowiedział wymijająco.
Lekarstwo ma przyjść w okolicach 4. rundy, w Baku, zaplanowanej na końcówkę kwietnia. Pakiet nie jest nazywany wersją B, ale ma być trochę odmieniony i - co najważniejsze - szybszy.
Alfa Romeo
Sauber pokazał się na testach więcej niż przyzwoicie, ale prawdziwym testem będzie dla niego utrzymanie formy przez cały rok. Otworzyli sezon lepiej niż ostatnio, gdy porpoising i niezawodność nie pozwoliły na wykorzystanie potencjału. Chociaż trudno ocenić, jak duży jest tegoroczny, to wydobycie go powinno być prostsze. Nie brakowało m.in. komentarzy o dobrym balansie, a to był spory problem starszego modelu, szczególnie w szybkich sekcjach.
Imponujące są też przebiegi, które wyglądają dobrze nawet mimo sobotniej awarii, za którą odpowiedzialna ma nie być Alfa, ale Ferrari.
Piątkowy najlepszy czas Zhou nie został wzięty na poważnie chyba przez nikogo, podobnie jak trzeci Bottasa na zakończenie jazd. C43 mogła wykorzystywać naprawdę dużo mocy lub mieć mało paliwa, ale na pewno nie jest to słabe auto.
Aston Martin
Potencjalny czarny koń. Zieloni mocno odmienili swoją konstrukcję, mieszając własne rozwiązania z tymi znanymi z bolidów Ferrari czy Red Bulla. Otrzymali wiele pochwał nawet od czołówki, która widzi ich... właśnie w czołówce. Zapowiedzi są huczne. Jedne sugerują tempo wyścigowe na poziomie ekipy z Maranello, inni podgryzanie czy bycie przed Mercedesem.
Nawet jeśli okażą się zbyt optymistyczne, przesadzone, to progres Astona powinien rzucać się w oczy, a Fernando Alonso zapewne pozostanie zakochany w ekipie, choć ta nie uniknęła paru wpadek podczas testów. Nie kosztowały one szczególnie dużo - na oko pewnie z 50 okrążeń - i były drobne, ale pokazały, że nie wszystko działa jeszcze idealnie.
Znakomicie przygotowany do sezonu nie czuje się też dwukrotny mistrz świata, nawet jeśli z powodu absencji Lance'a Strolla pokonał największy dystans. Chociaż sezon 2023 to drugi rok obowiązywania obecnych przepisów, AMR23 jest już trzecią koncepcją, którą wykorzystują Mike Krack i spółka. Przy braku punktu odniesienia w postaci zawodnika, który znał AMR22 w „redbullowej wersji", wydobycie pełnego potencjału może zająć ciut więcej.
Ogólnie jednak były to bardzo pozytywne testy tego składu. Alonso mógł naciskać i szukać limitów, ale przez to onboardy nie zawsze wyglądały perfekcyjnie, choć głosy z toru są takie, że utrzymywane prędkości były przekonujące. Największe wrażenie robiły wspomniane wcześniej symulacje wyścigów.
Haas
Testy bez fajerwerków, określone przez Guenthera Steinera nawet jako nudne, oczywiście w porównaniu do zeszłorocznych. Haas... jak to Haas, koń jaki jest, każdy widzi. Nie jest to najbardziej pasjonujący zespół i taki też obraz maluje się po trzech dniach przygotowań.
Te przebiegły po prostu dobrze. Duży dystans, niezły czas jednego okrążenia i brak większych problemów z niezawodnością. Chyba nikt nie spodziewa się niczego innego niż środka stawki.
AlphaTauri
Jeden z większych zawodów sezonu 2022, a więc było co odrabiać. Zespół chwali się okiełznaniem masy samochodu i tłumaczy zeszłoroczne problemy zmianą wielkości modelu oraz przejściem do innego tunelu aero. Progres jest więc spodziewany.
AT04 zaimponowała przede wszystkim niezawodnością, bo pokonała najwięcej okrążeń ze wszystkich samochodów. Sami widzą się w środku stawki, choć pewnie nie tak wysoko, jak np. w 2020 czy 2021 roku.
Onboardy nie przekonywały niczym nabity dystans, bo auto potrafiło być trochę zbyt leniwe i podsterowne. Czas Tsunody z ostatniego dnia wygląda dobrze. Obyło się bez sztuczek z DRSem, ale oczywiście trzeba podchodzić do niego ostrożnie i szukać w tabeli najbliższego Haasa, a nie Ferrari.
Williams
Zaczynali z bardzo niskiego poziomu, ale ponoć jest lepiej. Nowy bolid wszedł do nabijania kilometrów z marszu, na czczo, nawet rąk nie umył, co rok temu nie zawsze było takie oczywiste, a do tego ma być przyjemniejszy w prowadzeniu niż zeszłoroczny. Nie ma mowy o rewolucji, może z wyjątkiem tej zimowej w biurach najważniejszych osób, ale jest poprawa.
Jak duża? Na tyle, by może czasem znaleźć się w tym tzw. dalszym środku stawki, razem z AlphaTauri, Haasem i... McLarenem. Chociaż na pierwszy rzut oka szału nie ma, należy pamiętać, że FW44 był zdecydowanie najgorszym bolidem sezonu 2022, który miał de facto jeden duży pakiet poprawek.
Brakuje odpowiedzi na pytania o wydajność, która poza wrażeniami z jazdy była największą bolączką. Williamsy były szybkie na prostych, bo miały mało docisku. Gdy więc trzeba było jechać przed siebie i mało skręcać, potrafiły zrobić jakiś wynik, szczególnie w rękach Alexa Albona. Ale w kalendarzu są też jakieś zakręty.
Podgryzanie kogokolwiek będzie więc nie krokiem, ale przeskokiem do przodu, nawet jeśli nadal będą 10. ekipą. Na pewno startują z o wiele lepszą bazą niż 12 miesięcy temu i z tego byli wyraźnie zadowoleni.